Pokolenie współczesnych uczniów klas podstawowych i licealnych nie może Go pamiętać. 2 kwietnia 2005 roku zmarł papież Jan Paweł II. Umierał dosłownie na oczach milionów ludzi – nie tylko zresztą katolików – którzy dzięki przekazom medialnym mogli właściwie znaleźć się w papieskich apartamentach
w Watykanie i towarzyszyć Jego odchodzeniu.
Wraz z tą powolną agonią człowieka, który pielgrzymował do wielu krajów świata i niósł przesłanie Nazarejczyka już nie milionom, ale miliardom ludzi, przyszedł czas na bilansowanie jego pontyfikatu.
I ten bilans jest imponujący. Wiele słów, wiele gestów, wiele symboli
i zachowań nie praktykowanych nigdy wcześniej przez głowę Kościoła rzymsko-katolickiego.
Wiele wydarzeń w sferze politycznej było konsekwencją jego podróży, napomnień i wezwań – te pomogły zmienić się światu. Te pomagały zmieniać się ludziom. Byli i tacy, którzy w cieniu papieskiego nauczania Miłości z wilczą naturą wchodzili między owce.
Papieżowi stawiano pomniki jeszcze na wiele lat przed śmiercią. Nie jest to zwykłe działanie, bo taki wyraz hołdów i wdzięczności praktykuje się raczej po śmierci danej osoby. W tamtych czasach był to jednak także symbol wolności, której polskie społeczeństwo potrzebowało jak niczego bardziej.
Pomniki można obalić. Prawda o człowieku jest jednak w stanie się obronić – tylko drugi człowiek musi mieć możliwość ją poznać.
Tworzymy społeczność szkoły, której patronem jest Jan Paweł II. Jego osoba, nauczanie
i posługa, jego misja, której podjął się wiele lat temu – jest szczególnie bliska środowisku,
które przyjęło go za wzór. Pamiętając o nim, pamiętajmy także o tych skrzywdzonych,
w których obronie niejednokrotnie sam stawał.